Ariet – mała gazeta z Kirgizji
Założycielką i redaktorką tygodnika Ariet, który widać niżej jest Gulzat Gazijewa. Gulzat mieszka w mieście Osz na południu Kirgistanu. Na przedmieściach Osz biegnie granica z Uzbekistanem, a ze szczytu świętej góry Sulejmana w środku miasta widać łańcuch gór Tien Szan wytyczający granicę z Chinami. Naciskając klawisze przewijania możecie zobaczyć całe wydanie gazety, a na końcu także samą Gulzat.
From:
galazka, 2 minutes ago
SlideShare Link 
Ariet wychodzi mniej więcej co tydzień w nakładzie 1000 egzemplarzy i ma, według redaktorki, 20% zwrotów. Dystrybucję prowadzi poczta państwowa, poczta regionalna (to dwa różne systemy) i kioski. Większość nakładu (80%) rozchodzi się w prenumeracie i to poczta określa suwerennie ile egzemplarzy przyjmie. Gazeta kosztuje 5 somów (ok. 15 centów), jak większość gazet kirgiskich, koszt druku to 4000 somów – nietrudno policzyć, że biznes przynosi straty. Gulzat ocenia deficyt przeciętnie na 800 somów. Wpływy z reklamy nie dadzą się planować ani oszacować; reklamy często publikuje się za darmo. Dodam, że nikt nie liczy innych kosztów niż druk – autorzy tekstów nie pobierają wynagrodzenia, komputer do składu jest własnością naczelnej. Teksty pisze Gulzat i jej przyjaciółka dziennikarka, łamanie też jest w rękach pani redaktor.
Teksty tygodnika pisane są po kirgisku, ale zdarzają się też rosyjskie. Gazeta ma 8 kolumn. W odróżnieniu od średniej krajowej długie artykuły analityczne mieszczą się na jednej kolumnie. Większość tekstów to krótkie informacje (1/4 kolumny i mniejsze), albo minireportaże. Są listy od czytelników i poezje (mieszkańcy Kirgistanu lubią układać wiersze), powieść w odcinkach, jest kolumna dla dzieci, omówienia filmów telewizyjnych, horoskop, krzyżówka.
Lokalna prasa kirgiska znajduje się na etapie przepoczwarzania, od stylu propagandowych wydawnictw radzieckich do wolnej prasy. Nawet bez znajomości języka widać, że radzieckie myślenie nie wyraża się jedynie w archaicznej grafice. Pisane głównie po kirgisku, uzbecku i rosyjsku artykuły (piszę „głównie”, bo są także wydawnictwa ujgurskie) mają zwykle formę „analizy”, czyli długiego bezpostaciowego artykułu. Trudno znaleźć informacje, reportaże, rzadko pojawiają się wywiady. Popularną metodą zapełniania miejsca w gazecie jest nielegalny przedruk z internetu. Jednak łatwo znaleźć zaangażowane społecznie i politycznie artykuły interwencyjne. Interwencja zwykle kończy się zwykle na samym artykule, redakcja rzadko próbuje wywierać silniejszą presję na władzę, kontrolować zmiany. Nie jest to słabość tylko tutejszej prasy, a na zmiany przyjdzie jeszcze czas. Silne poczucie misji społecznej wydaje się jedną z najważniejszych cech dziennikarzy Kirgizji.
Ariet może służyć za wzór dobrego kierunku zmian. Jest przejrzyście zaprojektowana i zredagowana (sama naczelna to zrobiła), zamieszcza wiele zdjęć przedstawiających mieszkańców Kirgistanu. Autorzy zdjęć nie otrzymują honorariów, ale redakcja zawsze podaje źródło, co przy masowym piractwie internetowym w krajach byłego ZSRR jest chwalebnym wyjątkiem.
Gulzat, uczestniczyła w seminariach warsztatowych poświęconych dziennikarstwu w ogóle i grafice gazetowej finansowanych przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach programu Polska Pomoc.