sobota, 30 stycznia 2010

I o co tyle krzyku?


Czarno-biała klepsydra okładki „Polski” przedstawia relację z premiery najnowszego gadżetu Apple'a i zepewne ma zwiastować koniec prasy, jaką znamy. Rozumiem przekaz i domyślam się intencji, ale nie rozumiem tej żałobnej histerii. Jest gazeta: artykuły, tytuły, zdjęcia, znana i godna zaufania marka („Polska” albo „New York Times”); są czytelnicy ufający swojej gazecie i ciekawi, co też ona ma do powiedzenia o wydarzeniach, które już wszyscy znają. To gdzie ten koniec prasy?
Mają się czego obawiać drukarze – prawdopodobnie papierowe nakłady będą się zmniejszać i będzie mniej do roboty. Współczuję im.
Ale „New York Times” w wersji napisanej na tablet Apple dalej wygląda jak gazeta: artykuły, tytuły, zdjęcia, niektóre zdjęcia ruchome. Wszystko jest po staremu. A dziennikarstwo obywatelskie, blogi, fora, społeczności? Naprawdę ktokolwiek myśli, że można się zorientować o co chodzi w świecie z wpisów dodawanych w tempie 100 na godzinę, pochodzących od nieznanych i niemożliwych do zweryfikowania osób i źródeł zbiorowych? Praca dziennikarza polega przecież głównie na wykonaniu uciążliwej roboty przekopywania się przez masę informacji, wybieraniu i nadawaniu hierarchii. To właśnie jest gazeta – co za różnica, czy na papierze? Mogę wyjść na rynek i pogadać z ludźmi, miejscowym pijaczkiem, straganiarką, sąsiadem profesorem – jak na Facebooku – wszyscy chętnie podzielą się ze mną opiniami na wycofanie się Tuska z wyścigu prezydenckiego, ale i tak będę ciekaw co sądzą o sprawie znani mi komentatorzy ze znanych mi gazet. Tablet Apple? Może być tablet.

Brak komentarzy: