
O „Diario de Sao Paolo” już wspominałem (patrz starsze posty). Jest przykładem dobrego designu. Teraz kilka przykładów rozkładówek fotograficznych, które z jednej strony są obiektem pożądania w wielu redakcjach a z drugiej przekleństwem. Dlaczego przekleństwem? Bo co pewien czas redaktorzy tej czy innej gazety lokalnej próbują zapełnić kolumny takim fotostory (szczególnie, kiedy zabraknie ciekawych tekstów) i ponoszą klęskę – drukują śmiertelnie nudny zestaw prawie identycznych obrazków: takie same kadry, taka sama wielkość, ta sama treść. Nazywają to czasem „fotoreportażem”, żeby podnieść rangę wydarzenia. Bez skutku, bo to nie mogą być średnie ani słabe zdjęcia. Tylko dobre fotografie i dobry pomysł na layout sprawią, że fotorozkładówka, albo dowolny inny pakiet zdjęć nie będzie marnowaniem miejsca.
Wiem, sam mówiłem na warsztatach z fotoedycji, że kilka słabych zdjęć lepiej się sprawdza na kolumnie, niż jedno. Mówiłem też, że lepiej dać jedno dobre zdjęcie, niż wiele kiepskich. Czyli mamy do czynienia z kwadraturą koła, bo zazwyczaj na stole wydania leży mnóstwo niedobrych fotografii.
No, przynajmniej zobaczcie jak to się robi dobrze. Uczmy się od najlepszych.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz